GDY UMRĘ, WYŁUPIĘ OCZY TWEMU BOGU
Mój duch jest mocniejszy niż jego
Zmiażdzę go
Zakończę erę bydła
Zdychaj, Zniewolicielu
Zdychaj, Jehowo
Ty dziwko trwogi
Duchowa Korporacjo
Kpię z ciebie
Słabego w krainie słabych
Ale ja powstanę
- w nocy lądu
mroczne duchy wschodzą jak zaraza -
W twoim odbycie mój członek klnie
Plując trucizną nienawiści
W słaby punkt twej duszy
Boże, przybiję twe uszy do ziemi
Powiem ci, że czas zwyciężył
Ponieważ nie mogłeś wytrzymać
Chaos...
...Władca
Przez wieczność
Twoi smutni ludzie
Sami niepomni
Sami przestraszeni
Głód niezależności
Niezaspokojony
Ciemność wschodzi z fantazją
Niebawem Śmierć porwie ziemię
Białe z aniołów
Skażone jaskrawą plamą
Szkarłatna iskra życia
Czernieje i usycha
Rozdarta, zagubiona
W wichrach bitwy
Biel bożego światła
Oświetla prawych
Chmury z dymem
Jego płonących miast
Wzejdziemy
W gniewie kształtowania
Pierwotna zemstwa
Podstawa całej ewolucji
Nasze grzechy już dojrzały
Oczy wściekłe z nienawiści
Tron upada
Jesteśmy pewni.